Kontakt
64-820 SZAMOCIN
ul. Parkowa 3
woj. wielkopolskie
NIP: 7661003128
tel./fax + 48 67 283 33 66
gsm/; 502 329 573
e-mail: info@jakanie.net
Pacjenci o terapii
-
Wierzyłam, że się uda i nie pomyliłam się.
Jestem mamą 9 letniego Maksa. Odkąd pamiętam syn borykał się z zaburzeniami mowy, w tym opóźnionym rozwojem czynności mowy, barakiem płynności mowy a później jąkaniem. Terapie logopedyczne od 4 r.ż. nie przynosiły efektów. Mowa stawała się barierą w komunikacji, nawiązywaniu kontaktów rówieśniczych oraz trudnościami edukacyjnymi. Maks stronił od otoczenia, nie potrafił funkcjonować w środowisku. Miał trudności emocjonalno-społeczne. Bardzo chciał być akceptowanym i lubianym. W lutym b.r. zdecydowaliśmy z mężem, że musimy pomóc naszemu dziecku i wyleczyć go z jąkania. Trafiliśmy z synem do Akacjowego Dworu na dwutygodniowy turnus terapii jąkania i tak rozpoczęliśmy z całą rodziną podróż do lepszego świata, życia, harmonii i pięknej mowy. Zalecone ćwiczenia, ciężka praca Maksa (i nasza) nad pokonywaniem słabości bardzo się opłaciła. Efekty jakie dostrzegliśmy z mężem, były widoczne nie tylko dla Nas, ale i naszej rodziny oraz bliskich. Niezwykle motywuje nas to do dalszej pracy i walki o wyleczenie z jąkania. Wierzyłam, że się uda i nie pomyliłam się. Z każdym tygodniem jest progres, znika lęk, stres przed nawiązywaniem relacji oraz niepokój syna czy będzie lubiany. Stał się niebywałe dojrzalszy, pewniejszy siebie i tym samym ważny dla siebie i innych. Udręka przed wykonywaniem spraw związanych z komunikacją z innymi minęła. Syn śmiało i odważnie załatwia swoje sprawy z obcymi ludźmi, robi samodzielnie zakupy, zagaduje sąsiadów i ma coraz więcej przyjaciół. Dla mnie jako mamy, to niebywała przemiana z zakompleksionego chłopca, w dojrzalszego dziecka i człowieka. Jestem spokojna, wdzięczna i pełna podziwu, że TERAPIA działa i ma swoją moc, którą dostrzega syn i otoczenie. Piękne doświadczenie i duma z własnego dziecka, który leczy się z jąkania dzięki zajęciom i wsparciu Pani Bernadety - eksperta w dziedzinie jąkania (która już od pierwszych dni terapii wspiera i leczy Maksa z choroby), jest najlepszą moją decyzją w życiu.
Aleksandra Woźniak
01.09.2023
-
Jeżeli ktoś szuka pomocy dla siebie lub swojego dziecka, to znajdzie ją w Centrum Terapii Jąkania, w Szamocinie.
Terapia jest niesamowicie skuteczna. A sama Pani Bernadeta to osoba posiadająca ogromną wiedzę oraz serdeczne podejście do pacjenta. Polecam całym sercem.
Anna Słonka-Walaszek
12.08.2023
-
Terapia w 100 % skuteczna.
Wymaga wiele pracy, każdego dnia. Efekt cudowny - piękna, płynna mowa. Dziękujemy.
Justyna Szwichtenberg
21.05.2022
-
Polecam z czystym sumieniem.
Tak bardzo bolało mnie, gdy mój syn nie mógł powiedzieć tego co chciał. Pół roku zawzięcie szukałam pomocy i znalazłam (zupełnie niechcący). Sukces zaczyna się już w 1 dniu terapii. Pani Bernadeta stworzyła magiczne miejsce, w którym jest magiczna moc.
Urszula Stefańska
25.11.2020
-
Polecam gorąco z całego serca terapię u Pani Bernadety.
To był rok ogromnej pracy, konsekwencji, wytrwałości. Daliśmy radę!! Synek znów normalnie mówi, wierzę głęboko, że da sobie radę w życiu. Terapeutka z przeogromnym doświadczeniem, wielką kulturą osobistą, jednocześnie wymagająca i potrafiąca okiełznać niejednego gagatka...Leczenie drogie, ale to najlepiej wydane pieniądze w życiu, ponieważ poprawiły komfort życia Natana.
Magdalena Hołowińska
18.09.2020
-
Cześć. Jestem mamą Filipa 13 l.
Byliśmy na turnusie zimowym 2020. Filip jest obecnie w trakcie rocznej terapii. Efekty w płynności mowy już teraz są niezwykłe, ale o całej terapii napiszę gdy skończymy ją w całości. Teraz chciałam Wam napisać, co miłego spotkało mnie (os. wspierającą) po turnusie u Pani Bernadety. Niewątpliwie nauka pięknej mowy wpłynęła pozytywnie i na mnie. Pani Bernadeta zaszczepiła mi tak głęboko zasady ładnej mowy, że używam jej codziennie. Nawet teraz, w tej trudnej sytuacji, w której się znajdujemy (musimy nosić maseczki) piękna mowa pomaga w komunikacji. Wyobraźcie sobie, że weszłam do sklepu po bułeczki i parę drobiazgów na śniadanie. Oczywiście byłam w maseczce. Wymieniam produkty a pani ekspedientka przygląda mi się z uwagą, po czym mówi: "rety jak Pani ładnie i wyraźnie mówi przez tą maseczkę. Niektórych nie mogę zrozumieć w tych maskach, a Pani to mówi jak po jakiejś szkole ładnego mówienia". Cóż, nie ukrywam, że fajnie to słyszeć. Pani Bernadeto pięknie dziękuję.
Iwona Widłak
23.04.2020
-
Jest Pani wzorem dla innych terapeutów...
Aldona Adamska
18.03.2020
-
Ogromie gratuluję pięknej pracy.
Beata Kowalska
18.03.2020
-
Jestem bardzo wdzięczna Pani Bernadeto
za wyleczenie mojego syna z jąkania. Już 16 lat po terapii. Jeszcze raz wielkie DZIĘKUJĘ.
Beata Beśka
18.03.2020
-
Pani Bernadeto jest Pani wspaniałym człowiekiem,
jestem dumna, że mogłam Panią poznać osobiście i zawsze będę wdzięczna za pomoc w wyleczenia mojego syna z jąkania. Mam nadzieję, że do ludzi dotrze, że jąkanie to nie wyrok, że jest,, Ktoś" w Polsce, kto może ich wyleczyć. Wielkie brawa za ogrom pracy i wielkie serce.
Justyna Sitek
18.03.2020
-
Pani Bernadeta zasługuje na wyróżnienie!
Jest ciepłą i serdeczną osobą! Potrafi przekonać i sprawić, że niemożliwe jest możliwe, a mowa staje się łatwa, lekka i przyjemna!
Krzysztof Nowicki
18.02.2020
-
16 lat temu bardzo mocno się jąkałem,
dzięki Pani Bernadecie na szczęście to już historia. Dziękuję.
Danuta Porzonny
20.12.2019
-
Pani Bernadeta zasługuje na wyróżnienie!
Jest ciepłą i serdeczną osobą! Potrafi przekonać i sprawić, że niemożliwe jest możliwe ,a mowa staje się łatwa, lekka i przyjemna!
Danuta Porzonny
20.12.2019
-
Jestem 15 lat po terapii.
Czy warto było? Tak. Nigdy nie sądziłam, że będę kochać mówić.
Katarzyna Starek
09.11.2019
-
Terapia owa uratowała moją córkę od, ciężkiego już, jąkania..
Doskonale prowadzone zajęcia. Serdecznie polecam!!!
Magdalena Karlsson
26.09.2018
-
Piękne miejsce, cudowna atmosfera, a najważniejsze, że terapia jest skuteczna.
Wraz z córka uczestniczyłyśmy w turnusie od 12 lutego, do dnia dzisiejszego nie było żadnego bloku.
Agnieszka Czaj
13.03.2018
-
Witam serdecznie.
Jestem w trakcie terapii mowy u pani Bernadety. Od początku terapii nie miałem żadnego bloku :):) Teraz mogę swobodnie mówić to co chce i bez żadnego strachu :):)
Radosław Radwański
23.12.2017
-
Podczas terapii po raz pierwszy poczułem,
że nie jestem sam w tym problemie, jakim było jąkanie. Przez całą szkołę byłem szykanowany tylko dlatego że się jąkałem, przez co stałem się zamknięty i nieśmiały. Po roku ciężkiej pracy nie tylko mówię bez zacięć, ale przede wszystkim odmieniłem się wewnętrznie. Jeśli ma się siłę, chęci oraz wspaniałych ludzi wokół siebie, to można osiągnąć wszystko.
Kamil Folerzyński
21.02.2017
-
Do tych, którzy wahają sie czy wziąć udział w terapii.
Odpowiedź jest jedna: Warto! Jestem 15 lat po terapii i nie mam problemów z mową. Mam za sobą występy na scenie, o czym kiedyś mogłem tylko pomarzyć. Nie ma co się oszukiwać, Pani Bernadeta sama was nie wyleczy. Pokaże wam jak z tego wyjść, podniesie na duchu w chwilach zwątpienia, ale to czy zaczniecie normalnie mówić w głównej mierze zależy od was. To jest ciężka praca, ale jeśli jesteś konsekwentny to jąkanie zostanie tylko wspomnieniem.
Łukasz Bor
11.01.2017
-
Polecam!!!
Trafiłem na terapię 17 lat temu, jak miałem 17 lat, a teraz mam 34 i gdyby nie moi rodzice i Pani Bernadeta, to do dziś miałbym problem w normalnym funkcjonowaniu na co dzień. Terapia na 100% działa. Może późno, ale lepiej późno, niż wcale. Dziękuję Pani Bernadeto
Adam Halikowski
30.12.2016
-
Synek jest 4 tygodnie po terapii, ma 7 lat.
Szymek wypowiada się teraz całymi zdaniami i piękną mową, która zostanie z nami na zawsze. Dzięki pani Bernadecie już się nie boję o jego przyszłość, wiem że osiągnie to, o czym marzy. Pani Bernadeta to nie człowiek, to ANIOŁ, który wkłada mnóstwo miłości, cierpliwości i zrozumienia dla ludzi z problemem jąkania się. Synek codziennie nas zaskakuje piękną mową, swobodną wypowiedzią, która wzrusza.
Karolina Kost
21.10.2016
-
Gdy trafiłem na terapię w Szamocinie,
którą prowadzi pani Bernadeta Dziekan-Standowicz moje życie zmieniło się diametralnie :. Byłem uczestnikiem grupy sierpniowej z zeszłego roku. Jąkałem się do 20 roku życia. Jąkanie było dla mnie jak rak, nie potrafiłem się z nim pogodzić. Jąkanie totalnie mnie zdominowało i nie pozwalało się rozwinąć. Żyłem na 30% jak zaznaczyłem na nagraniu :). Na szczęście spotkałem panią Bernadetę osobę fantastyczną, która wyleczyła mnie z jąkania, pokazała nową piękną mowę, i która zostanie w moim sercu :). Teraz mogę normalnie żyć. Spełniam się całkowicie. Jestem w szkole aktorskiej Lart Studio w Krakowie, wcześniej po prostu nie było to możliwe i w przeglądach będę grał osobę jąkającą się. Podchodzę do tego wyzwania z uśmiechem na twarzy, ponieważ nie pozwolę ,żeby jąkanie zabrało mi jeszcze cokolwiek w moim życiu. :)
Mikołaj Śmierzchalski
18.10.2016
-
Właśnie dziś zakończyliśmy razem z synem roczną terapię
Jestem szczęśliwa i wdzięczna Pani Bernadecie za pomoc i zaangażowanie w tworzeniu nowego życia bez jąkania. Cenię profesjonalizm, ogromną wiedzę, opiekę, spokój i cierpliwość jakimi otacza swoich pacjentów. Dziś mój syn śmiało może spełniać swoje marzenia i realizować swoje cele. Życzę dalszych sukcesów i nieustającej wiary. Jąkanie NAPRAWDĘ można wyleczyć! Wszystkim zainteresowanym szczerze polecam "Akacjowy Dwór".
Joanna Śmierzchalska
20.08.2016
-
Jesteśmy z synkiem miesiąc po terapii w Szamocinie
u jedynej i najlepszej logopedy Pani Bernadety Dziekan - Standowicz. Przyjechaliśmy do Niej aż z cudownych, gorących, owianych tajemnicą starożytności Aten. Cóż...w tym mieście skąpanym w morzu i słońcu NIKT NIE POTRAFIŁ pomóc mojemu 5,5 letniemu synkowi, który się jąkał. Greccy logopedzi, psycholodzy, nauczyciele wychowania przedszkolnego diagnozowali go, jako dziecko niedorozwinięte emocjonalnie, zaniedbane przez rodziców (brak zainteresowania z naszej strony...), z zespołem ADHD i z wieloma innymi nieprawdziwymi, błędnie zdiagnozowanymi schorzeniami. Była to trauma przede wszystkim dla mnie - matki. Syn mój jest dzieckiem bardzo inteligentnym, otwartym, słodkim, o ciekawych, nietuzinkowych zainteresowaniach, ale TYLKO lub AŻ jąkającym się. Na szczęście w oczach Pani Bernadety - naszego Mistrza, został zaraz prawidłowo zdiagnozowany i zakwalifikowany na dwutygodniową terapię. Zmiany i postępy nawet u tak małego dziecka są imponujące. Jestem bardzo pozytywnie nastawiona i szczęśliwa. Dodam tylko, ze nasz ateński logopeda jako terapię traktował zabawę z dzieckiem...dopiero ćwiczenia Pani Bernadety, systematyka i dyscyplina są kluczem do pięknej i płynnej mowy!
Karolina Małdzińska-Kanaki
07.08.2016
-
Wspaniała osoba Pani Bernadeta,
która daje drogowskazy jak pięknie mówić, daje siłę żeby wejść na szczyt góry - szczytem jest piękna mowa. Pomogła mojemu synowi wejść na szczyt, chociaż z perspektywy czasu, (bo trochę już minęło lat), to myślę, że i dla mnie to była ogromna nauka nie tylko dobrego oddechu i pięknej mowy, ale i życia.
Marta Stojko Galert
22.02.2016
-
Terapia u pani Bernadety miała charakter rodzinny...
Terapia u pani Bernadety miała charakter rodzinny, pomogła nie tylko mojemu synowi, ale i mnie.
Nigdy nie potrafiłam poradzić sobie z tym, że mój syn się jąka. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego to spotkało akurat nas, był to ogromny problem. Szymon jest zdolnym dzieckiem, lecz przez jąkanie nie umiał tego wyrazić. Od kontaktów z innymi dziećmi wolał czytanie książek.
Wędrowaliśmy od jednego logopedy do drugiego, lecz nie przynosiło to skutków. Dowiedzieliśmy się o cyfrowym korektorze mowy. Kiedy zdobyliśmy go dla syna, na początku wydawało się, że jest to ostateczne rozwiązanie problemu. Niestety, pomimo początkowej poprawy, jąkanie powróciło. Cyfrowy korektor mowy zawiódł.
Wreszcie pewnego dnia mój mąż natrafił na stronę internetową informującą o terapii pani Bernadety. Jej pozytywne opinie natchnęły nas nadzieją. Dzięki temu rozpoczęliśmy turnus rehabilitacyjny, wtedy jeszcze w ośrodku wypoczynkowym w Margoninie. To były niesamowite przeżycia. Najpierw nauczono nas oddychać od nowa, później przyszedł czas na nową, piękną mowę. Bardzo przeżywałam każdy kolejny dzień zajęć. Spokojna mowa pani Bernadety napełniała mnie spokojem. Uwierzyłam w szansę na lepszy los mojego synka.
Wiedziałam, jak moje dziecko nabierało wiary w to, że może mówić tak jak ludzie nie jąkający się. Syn nabierał pewności siebie, stał się moim bohaterem.
Pamiętam dzień, kiedy pierwszy raz wyszliśmy na tzw. "pytania". Ćwiczenie polegało na tym, aby Szymon zrobił zakupy samodzielnie. Udało mu się, mówił piękną i spokojną mową. Była to najszczęścliwsza chwila mojego życia. Chciałam krzyczeć z radości i dziękować Bogu za to, że postawił na naszej drodze panią Bernadetę.
W tym momencie, dwa lata po terapii Szymon nie jąka się, mówi pięknie, bez bloków.
Żywię ogromny szacunek dla ludzi, którzy swoją pracę wykonują z pasją, którzy swoim spokojem, opanowaniem i ciężką pracą dają wiarę w lepsze jutro. Taką właśnie osobą jest pani Bernadeta.
Pani Bernadeto, dziękuję z całego serca.
Lucyna Dułak
2012 r.
-
Osobie, która nigdy się nie jąkała, nawet nie przychodzi do głowy...
Osobie, która nigdy się nie jąkała, nawet nie przychodzi do głowy, jak wielkim jest to problemem. Tak jak osoba zdrowa nigdy nie zrozumie jak czuje się człowiek sparaliżowany, tak samo nie sposób jej zrozumieć osoby jąkającej się.
Strach przed otwarciem ust, strach przed zabraniem głosu, potrafi sparaliżować. Zaczyna się unikanie takich sytuacji, brak chęci do zawiązywania nowych znajomości czy nawet do zwykłej rozmowy. Najlepiej byłoby zapaść się pod ziemię, gdzie nikt by nas nie niepokoił.
Taki lęk na każdym kroku towarzyszył mi przez dziewięć lat. Rzadko zgłaszałam się do odpowiedzi podczas lekcji, prosta czynność jak np. zapytanie o godzinę sprawiała mi nie lada kłopot. Czułem w głowie blokadę. Ciągła presja mnie przygniatała, zacząłem nawet się garbić. Nie cierpiałem wizyt u logopedów, które tylko mnie irytowały, nie widziałem żadnych postępów po takich zajęciach. Rodzice za wszelką cenę starali mi się pomóc. Kiedyś nawet kupili urządzenie, które nazywa się "Cyfrowy Korektor Mowy". Nie polecam tego, zwłaszcza dzieciom. Właściwie na początku używania tego wydawało się nawet, że pomaga, ale chyba tylko przez efekt placebo. Korektor mowy jest nieporęczny, ciągle trzeba nosić go przy sobie, a mikrofon przypięty do kołnierzyka i olbrzymie słuchawki nawet mnie śmieszyły, a co dopiero osoby w moim otoczeniu. Widząc, że rodzice robią wszystko, zapewniłem ich, że korektor mowy działa, że poprawa jest wyraźna. Cóż, było to kłamstwo. Korektor nie pomógł nawet odrobinę.
Wszystko zmieniło się, gdy tata natrafił w internecie na terapię prowadzoną przez panią Bernadetę. Najpierw był tylko dwutygodniowy turnus, gdzie ja i inni uczestnicy nauczyliśmy się oddychać i mówić od nowa. Po tych dwóch tygodniach przez trzy miesiące musieliśmy mówić w zwolnionym tempie. Z kolei po trzech miesiącach mogliśmy już mówić płynnie, bez bloków, lecz wciąż codziennie trzeba było robić godzinne ćwiczenia.
Naprawdę, nie wiem co by się działo, gdyby nie ta terapia. Teraz zupełnie inaczej patrzę na świat, mogę mówić bez bloków, co kiedyś było niemożliwe. Żywię ogromną wdzięczność dla pani Bernadety, można powiedzieć, że ona całkowicie zmieniła moje życie. Na lepsze.
Pani Bernadeto, dziękuję z całego serca.
Szymon Dułak
2012 r.
-
Mój syn był poddany terapii logopedycznej w Szamocinie...
Mój syn Wojciech Krupiński ur. 2003.09.19 był poddany terapii logopedycznej w Szamocinie w Centrum Terapii Jąkania „Akacjowy Dwór”. Początek terapii miał miejsce w lutym 2011 r. Przebieg terapii był standardowy – tj. dwa tygodnie ciągłych ćwiczeń pod kierownictwem Pani Bernadety Dziekan – Standowicz, a następnie comiesięczne spotkania przez rok.
Przed rozpoczęciem terapii mój syn jąkał się w sposób istotnie utrudniający porozumiewanie się i funkcjonowanie w szkole. Obecnie mija około 1,5 roku od rozpoczęcia terapii. Mogę stwierdzić, że mój syn Wojtek został całkowicie wyleczony z jąkania. Wcześniej podejmowaliśmy próby leczenia jąkania u innych logopedów bez żadnego efektu. Z zawodu jestem lekarzem – specjalistą chirurgiem pracującym w Klinicznym Oddziale Chirurgii Naczyń Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie.
Radosław Krupiński
Szamocin 15.09.2012
-
Nasz syn Wojtuś przeżywał niedawno I Komunię Świętą.
Nasz syn Wojtuś przeżywał niedawno I Komunię Świętą. Długo się do tego dnia wspólnie przygotowywaliśmy. Uczyliśmy się katechizmu, chodziliśmy na próby, zapraszaliśmy gości i robiliśmy wszystko co potrzeba. Wojtuś otrzymał piękne i odpowiedzialne zadanie i podczas mszy św. śpiewał solówkę Alleluja i czytał dwie modlitwy wiernych. Jedno i drugie zrobił bardzo spokojnie, podnosząc wzrok na słuchaczy, ze stosownymi znakami przestankowymi - aktorsko.
Nic nie byłoby w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że jeszcze rok temu Wojcio mówił bardzo wolno, z ręką, z ósemkami czyli tzw. wzorcową mową pani Bernadety. Wojtuś ćwiczył dwie godziny dziennie i przez sen powtarzał z rączką : doo bieeedrooonkiii przyyyszeedł żuuuk.....
To rok temu.
A dwa lata temu nasz synek nie potrafił dokończyć wyrazu, powtarzał sylaby, głoski, nikt oprócz nas rodziców nie chciał go słuchać. Nawet dziadkowie wymiękli i nie zwracali uwagi na to, co chce powiedzieć, bo tak trudno było tego słuchać i zrozumieć tego super inteligentnego i niezwykle dowcipnego chłopca. Nie chcieli go słuchać koledzy ani pani w sklepie. Czasami wydawało mi sie, że traktują go jak niedorozwiniętego. Kto ma taki problem, ten dokładnie zna takie uczucia i takie emocje. Dzięki umiejętnościom i ogromnemu zaangażowaniu pani Bernadety oraz Wojtusia niezwykłej skrupulatności i wytrwałości w ćwiczeniach dzisiaj po jąkaniu nie ma ani śladu. NAPRAWDĘ!!!
Kiedy Wojtuś zaczynał śpiewać czy czytać w czasie mszy komunijnej, ja także brałam duży wdech przeponowy, też w myślach śpiewałam to miękkie „a”, trochę tak, jakbym chciała zmagazynować dla niego trochę oddechu, na wypadek, gdyby było za mało do skończenia zdania. Ale wystarczyło mu jego własnego i to spokojnie!
Minął ponad rok od terapii i Wojcio właściwie zapomniał o jąkaniu. Koledzy śmieją się, kiedy opowiada kawały ( nie z niego -z kawałów!), dziadkowie zachwycają sie celnymi ripostami, na dziecięcych imprezach jest duszą towarzystwa, jego wygadana siostra nie może dojść do słowa (Wojtek, zamknij sie wreszcie!- to często słyszymy).Pani Bernadeto, ja go urodziłam, a dzięki terapii jąkania Pani pomogła mu zaistnieć na nowo. Ktoś może pomyśli, że przesadzam, ale proszę mi uwierzyć - doskonale wiem o czym mówię.
Anna Krupińska -Lublin
(maj 2012 r.)
-
"Cztery miesiące temu rozpocząłem terapię jąkania"
Cztery miesiące temu rozpocząłem terapię jąkania i pomyślałem, że nadszedł odpowiedni czas aby napisać o niej kilka słów, szczególnie z myślą o tych osobach, które tak jak kiedyś ja, zastanawiają się nad podjęciem tej terapii.
Największą trudnością dla mnie, jako osoby jąkającej się, była poddawana nieustannym zakłóceniom, relacja z otoczeniem. Brak możliwości wypowiedzenia tego, co chciałem powiedzieć w określonym czasie i miejscu, generował we mnie poczucie sztuczności; czułem, że z powodu moich problemów z wypowiadaniem się nie mogę być w pełni sobą, że ciągle muszę grać kogoś innego niż jestem. Było to dla mnie poważnym wewnętrznym problemem, przy czym z powodu mojego wycofania się i zamknięcia się w sobie, tylko ja naprawdę wiedziałem jak poważny jest to problem.
Od około dziesięciu lat nie mówiłem tego co chcę powiedzieć, ale to co mogę powiedzieć i co jednocześnie jest możliwie najbardziej zbliżone do tego co chcę powiedzieć. Zadanie to może wydawać się zabawne, ale dla kogoś, kto rozumie istotę tego poblemu, zabawne nie jest. Rozbudowany system uników, szybkie dobieranie możliwie trafnych synonimów, ciągłe próby zmieniania szyku zdania (wszystko po to, aby zwiększyć choć trochę szansę na to, że jakoś wyrzucę z siebie to co chcę powiedzieć), a w zamian silny, nieustanny stres, stracony czas, miliony niepotrzebnych myśli, zmęcznie - tak w skrócie opisałbym mechanizm mojej starej mowy. Problemy z najprostrzymi sprawami, takimi jak przedstawienie się, powiedzenie o sobie kilku zdań, powiedzenie "Dzień dobry" czy "Do widzenia" - tworzyły zbiór absurdalnych ograniczeń towarzyszących mi w codziennym życiu. Z drugiej strony wiedziałem, że na pewno można coś zrobić z tym problemem, bo czułem, że jestem w stanie mówić płynnie, ale z jakichś przyczyn nie mogę tego zrealizować. Decyzję o rozpoczęciu terapii podjąłem w trakcie pisania pracy magisterskiej. Wiedziałem, że po skończeniu studiów wcześniej czy póżniej pojawią się na mojej drodze kolejne wyzwania (dużo bardziej poważne niż pisanie i obrona pracy magisterskiej), z którymi będzie trzeba się zmierzyć. Perspektywa podejmowania tych nowych wyzwań na nowym i nieznanym terenie zmotywowała mnie do podjęcia ostatecznej decyzji o rozpoczęciu terapii w Margoninie. Pozostawało tylko pytanie: kiedy? Przed obroną pracy czy zaraz po jej obronie? Wybór terminu nie stanowiłby właściwie żadnego problemu gdyby nie obawy związane z okresem wolnej mowy. Z jednej strony rozpoczęcie terapii w trakcie pisania pracy magisterskiej wiązałoby się z jej obroną podczas okresu wolnej mowy, z drugiej strony rozpoczęcie terapii już po zakończeniu studiów byłoby według mnie w dużej mierze niepotrzebną stratą czasu, a wolnej mowy i tak bym wtedy nie uniknął. Uznałem, że optymalnym dla mnie rozwiązaniem będzie podjęcie terapii możliwie szybko. Dziś wiem, że był to dobry wybór; pracę magisterską obroniłem z sukcesem w trzecim miesiącu terapii. Porównując moją sytuację sprzed terapii z sytuacją obecną mogę powiedzieć, że najbardziej odczuwalną zmianą jaką wprowadziła terapia jest przede wszystkim KOMFORT - możliwość wypowiedzenia dokładnie tego co chcę powiedzieć. O to mi właśnie chodziło. Jeśli decyzję o rozpoczęciu terpapii odłożyłbym na później zapewne obroniłbym swoją pracę magisterską, lecz na pewno z większym nakładem sił i stresu, wykonując przy tym dodatkową, zbyteczną pracę, tak jak to było do tej pory w podobnych sytuacjach. Zamiast merytorycznie przygotowywać się do obrony, pewnie większość czasu przeznaczyłbym wtedy na analizę możliwości zastępowania "niewygodnych" słów innymi słowami (przy czym na pewno znalazłyby się takie słowa, których zastąpić i tak się nie da). Dziś już wiem, że strach przed wolną mową był tylko naturalnym strachem przed czymś nieznanym, a sama wolna mowa nie jest niczym strasznym w porównaniu z logofobią. Dodatkowo po obronie pracy magisterskiej pojawiła się możliwość rozpoczęcia studiów doktoranckich (przyznam, że wczesniej nie brałem tej możliwości pod uwagę z wiadomych względów). Dzięki temu, że wcześniej zdecydowałem się na rozpoczęcie terapii, teraz więcej dróg jest przede mną otwartych.
Jak wspomniałem na początku listu, problem jąkania ogólnie postrzegam jako zakłócenie prawidłowych relacji osoby jąkającej się z otoczeniem. Z moich doświadczeń wynika, że życie w wewnętrzej zgodności z samym sobą, otwartość na ludzi, autentyczny, szczery uśmiech - to klucz do naturalnych i radosnych relacji międzyludzkich. Bardzo ważne jest przy tym pozytywne przekonanie do tego co robię i pewność słuszności działań, których się podejmuję (mam tu na myśli między innymi moją terapię). Na zakończenie przedstawię cele, które zapisałem sobie na kartce jadąc na pierwszą konsultację do Pani logopedy:
- Pozbyć się logofobii
- Nauczyć się mówić spokojnie i zrozumiale dla otoczenia
- Nabrać pewności siebie w mówieniu
- Przełamać niewłaściwe przyzwyczajenia w mówieniu
- Odzyskać swoją prawdziwą, płynną, mowę
Choć moja terapia jeszcze trwa, już mogę powiedzieć, że cele te osiągnąłem. Oczywiście wymagało to, i wymaga nadal, zaangażowania się w przebieg terpapii. Najważniejszy jest jednak fakt, że dawniej moje jąkanie było niezależne od moich chęci, natomiast obecna, nowa mowa, wiem, że jest zależna tylko ode mnie - realizacja kilkunastu poznanych i wyćwiczonych na turnusie zasad zapewnia płynną mowę bez logofobii oraz uwalnia od dawnych niepotrzebnych utrapień. Dlatego myślę, że nie warto bać się zmian na lepsze.
Artur z Wrocławia
5 listopada 2009
-
"Cuda się zdarzają..."
Tym cudem było nasze spotkanie z Panią Bernadetą. Wiele lat temu, gdy nasz 7 letni Maksymilian zaczynał szkołę nasze rodzicielskie troski krążyły wokół jego mowy. Od kiedy nasz Maksio nauczył się mówić nie sposób było nie zauważyć problemów z jego mową. Wierzyliśmy, że może z czasem, z wiekiem będzie lepiej, ale "lepiej" nie przychodziło. A było coraz gorzej. Gdy syn miał 7 lat, zdaliśmy sobie sprawę, iż jest to ostatni moment na szukanie pomocy. Był rok 2001, a ja usiadłem przed komputerem i wpisałem słowo "jąkanie". I wydarzył się cud. W mętliku różnych informacji wpadła nam w oko informacja o Margoninie.
Pomyśleliśmy, że trzeba spróbować. Dzisiaj po wielu latach nie sposób opisać naszego szczęścia i fartu, gdyż poznaliśmy wiele rodzin, które spędziły lata na bezskutecznych "terapiach", które fundowali w dobrej wierze ich dzieciom, a które okazywały się nieskuteczne. Nam te doświadczenia zostały darowane. W maju 2001 roku piszący te słowa tata Maksia wraz z synem stawiliśmy się na obozie pracy dla jąkających się. Słowo obóz to nie pomyłka. To była ciężka praca. Ale jaka satysfakcja, gdy po kilku dniach widzimy, że coś drgnęło. Pierwszego dnia, gdy na spotkaniu zapoznawczym, słyszałem z trudnością wypowiadane przez uczestników słowa, włosy jeżyły się na głowie (do tej pory miałem do czynienia z jąkaniem u mojego dziecka, teraz usłyszałem inne). Tylko wielkie zaufanie do Pani Bernadetty pozwoliło uwierzyć, że będzie dobrze. A potem koniec terapii w Margoninie, a właściwie początek jej drugie fazy - domowej. Po stokroć trudniejszej. Ale nie można było się poddawać, zwłaszcza, że na straży były comiesięczne spotkania z Panią Bernadettą na tzw. maratonach. Dla nas maratonem był już sam przyjazd (1000 km w obie strony).
Czytając opinie innych rodziców na tej witrynie, przewija się często słowo "cud". Ale wyleczenie naszego dziecka z jąkania nie jest cudem. Cudem jest ciężka praca Pani Bernadetty, która potrafiła zmobilizować nas wszystkich do takiej harówki.
Dzisiaj w roku 2008 nasz syn chodzi do 1 klasy gimnazjum w Lublinie i o swoim jąkaniu już nie pamięta. Ale doskonale pamięta Panią Bernadettę, która podarowała mu szanse na lepsze życie. Wraz z nim tę szansę wykorzystaliśmy.
Pozdrawiamy, Pani Bernadetto.
Monika, Paweł, Maksymilian i Marcelina Podleśni
Lublin, 6 stycznia 2008
ps1. Pozdrowienia dla wszystkich uczestników naszej terapii
ps2. Chętnie służymy radą i doświadczeniami:
tel 0601673789, 0603074934,
e-mail: emdent@poczta.onet.pl
-
Kochana Pani Bernadeto,
chciałabym podziękować za moją szansę, za moje drugie życie.
Dzięki terapii od dziesięciu lat funkcjonuję jak normalny człowiek .Zrozumie to jedynie ktoś, kto to przeżył, no i oczywiście Pani, Pani Bernadeto. Natomiast po stokroć dziękuję za szansę dla mojego ośmioletniego dziś synka .Niestety, jako czterolatek po przyjściu na świat jego siostry zaczął się jąkać! Dzięki Pani pomocy, ciężkiej pracy, cierpliwości i wielkiemu sercu pokonaliśmy ten problem. Dzisiaj Maciuś jest cudownym, wesołym chłopcem, o jąkaniu zapomniał zupełnie. To tak Pani Bernadeto jakbym dostała trzecią szansę i trzecie życie !!! Dziękujemy z całego serca !!!
Mama (10 lat po terapii)
Syn (3 lata po terapii)
Ewa Zając
-
Witam,
pragniemy serdecznie podziękować Pani mgr Bernadecie Dziekan - Standowicz logopedzie dyplomowanemu za to co zrobiła dla naszej córki Moniki. Dzięki terapii Pani Bernadety, Monika stała się dzieckiem otwartym bez kompleksów. Uwierzyła w siebie i w to, że może realizować swoje marzenia związane z recytacją wierszy. Wizyty w wielu poradniach logopedycznych nie przyniosły żadnego rezultatu, dopiero terapia Pani mgr Bernadety Dziekan - Standowicz odniosła rewelacyjny skutek, za co jesteśmy bardzo wdzięczni.
Jeszcze raz bardzo serdecznie za wszystko dziękujemy i życzymy dalszych sukcesów w Pani karierze logopedycznej.
Z pozdrowieniem
Ewa i Robert Czajkowscy
(córka 3 lata po terapii)
-
Terapia ta zmieniła moje życie...
Terapia ta zmieniła moje życie.
Teraz mogę spełniać moje marzenia i aspiracje zawodowe.
To był 2004 rok miałem 26 lat.
A teraz jestem wykładowcą na wyższej uczelni.
To się dzieje naprawdę.
Wszystkim życzę powodzenia i wytrwałości-a jest warto.
Pozdrowienia dla Pani Bernadety.
Marcin z Żywca
e-mail: ruciu.mr@interia.pl
-
Mój syn Maciej wiele lat temu był razem ze mną na terapii...
Mój syn Maciej wiele lat temu był razem ze mną na terapii w Margoninie i efekty utrzymują się do dzisiaj.
Ma obecnie 23 lata. To była moja, jako matki,najlepsza "inwestycja" w Jego życie.Dlatego też polecam tą terapię każdemu, kto ma taki problem jak my mieliśmy przed laty.Dziękuję i pozdrawiam.
Małgorzata z Białej Podlaskiej(lubelskie)
e-mail: michalakgonia@gmail.com
-
Droga Pani Bernadeto
Minął już rok od kiedy rozpoczęliśmy ten wspólny maraton, zapewniamy Panią, że będziemy pamiętać ten okres do końca życia, ponieważ zmienił on życie całej naszej rodziny. Właśnie od Pani otrzymaliśmy nadzieję, a później z dużą konsekwencję realizowaliśmy krok po kroku wytyczony cel.
Jak było trudno, niech to zostanie już w sferze wspomnień, dzisiaj wszyscy cieszymy się, widząc naszego syna, który nie jąka się.
Dzięki terapii odzyskaliśmy radość, nasz syn stał się innym dzieckiem, uwierzył w siebie i jest szczęśliwy. Wrócił ze świata samotności, niepewności i nietolerancji. Dzisiaj już umie radzić sobie, wie jak pomóc w trudnych sytuacjach i przede wszystkim ma dużo planów na przyszłość.
My jako rodzice wierzymy, że poradzi sobie, chociaż będziemy czuwać i w każdej chwili go wspierać, ale to co już otrzymał i to czego my nauczyliśmy się przy okazji, to jest naprawdę wspaniałe. Cieszymy się ogromnie wszyscy i każdy z osobna - dziękujemy Pani.
Mieliśmy dużo szczęścia, że dane nam było spotkać Panią i uczestniczyć w terapii. Życzymy Pani dużo sukcesów, radości i wytrwałości w tym co Pani robi oraz wiary w to, że spełnia oczekiwania takich jak my, którzy przyszli po nadzieję i otrzymali ją.
Z wyrazami szacunku
Barbara i Andrzej Ratajczakowie
z synem Krzysztofem
Poznań, 09.02.2001 r.
(Wyświetl oryginał)
-
Kochana Pani Bernadeto!
A jednak stał się ten wymodlony przeze mnie cud - nasz syn przestał się jąkać, jest normalnie funkcjonującym nastolatkiem, bez zahamowań, które wcześniej dyskryminowały go wśród rówieśników. Całkowicie zmieniło się jego życie, stał się wesołym, pewnym siebie nastolatkiem.
To wszystko dzięki Pani cudownej metodzie leczenia, cierpliwości i cieple, które od Pani emanuje. Wraz z moim mężem chciałam Pani za wszystko podziękować i życzyć szczęścia i wytrwałości w pomnażaniu cudownych rezultatów terapii, którymi są wdzięczni za wyleczenie pacjenci.
Z poważaniem i dozgonną wdzięcznością
Zofia i Andrzej Świerczyńscy.
Żary, grudzień 2000 r.
(Wyświetl oryginał)
-
Moje wrażenia z terapii logopedycznej.
Bardzo chciałam pomóc mojemu synowi w pozbyciu się jąkania. Przez kilka lat próbowałam leczenia u różnych logopedów. Niestety, nie udało się. Byliśmy bezsilni, bezradni. Pogodziliśmy się z tym problemem. Ostatnią szansą stała się terapia 2-tygodniowa w Margoninie, na którą, po wcześniejszej konsultacji, zakwalifikowano Radka. Tak znaleźliśmy się 25.09.2000r. w Margoninie. Jadąc tutaj miałam wątpliwości, co do mojej obecności na terapii. Już wkrótce zrozumiałam. Kiedy nagrano mowę mojego syna zdałam sobie sprawę, że jąkanie jest to kalectwo uniemożliwiające 22-letniemu studentowi start w dorosłe życie, jakże pełne nieprzewidzianych trudnych sytuacji. Zrozumiałam też, że będąc z synem na wszystkich zajęciach, uczestnicząc w nich, będę umiała później w domu nadzorować wszystkie zalecone ćwiczenia.
Wszystkie ćwiczenia były poprzedzone szczegółowym wytłumaczeniem ich celowości. Codzienne zajęcia choć trwały długo, nie były monotonne. Przeplatano je i urozmaicano.
Bardzo się cieszę, że mogłam również skorzystać z tej terapii. Ja się nie jąkam, ale poprzez ćwiczenia stałam się mocniejsza psychicznie, uwierzyłam w siebie. Wiem teraz jak pokonać stres i stawić odważnie czoło w trudnych sytuacjach. Myślę, że metody które poznałam na terapii zadziałają i w moim życiu.
Wiem, że musiałam razem z synem pokonywać trudności terapii, aby rozumieć i wspierać go przez cały rok leczenia.
Tę terapię uważam za cud. Nie potrafię podać definicji szczęścia, ponieważ ma ono wiele odmian. Dla mnie w tej chwili szczęściem jest mój odmieniony syn Radek. Narodził się na nowo, z nową mową i psychiką.
Nie muszę się już obawiać o jego przyszłość. Wierzę, że pracowitością swoją i ambicją dotrwa do końca leczenia i poradzi sobie w życiu.
Cóż może być piękniejszego dla matki, jak uśmiechnięty, pełen radości w oczach, szczęśliwy syn.
Sprawiła to Opatrzność, która postawiła na naszej drodze tak wspaniałego, ciepłego, życzliwego, oddanego nam człowieka - logopedę p. Bernadetę.
Barbara Jundziłł
Margonin, 06.10.2000 r.
(Wyświetl oryginał)
-
Jąkałem się od kiedy tylko pamiętam...
Jąkałem się od kiedy tylko pamiętam. Nikt nie musi mi uświadamiać jak trudno się z tym żyje. Przez 19 lat życia przeżyłem wystarczająco wiele upokorzeń, żeby być w tej sprawie autorytetem.
Gdy dowiedziałem się o terapii, która przynosi konkretne, pozytywne rezultaty, "ujrzałem" dla siebie pewną szansę.
Terapia okazała się skuteczna. Dzięki poświęceniu się Pani, zaangażowaniu mojemu oraz pomocy i wsparciu całej grupy terapeutycznej, dziś się nie jąkam. I za to Pani i wszystkim z grupy dziękuję...
Mikołaj Urban
Margonin 1999 r.
(Wyświetl oryginał)
-
Jestem oczarowana i zachwycona efektami...
Jestem oczarowana i zachwycona efektami dwutygodniowego turnusu rehabilitacyjnego w Margoninie. Z naszych zakompleksionych, spiętych i smutnych dzieci wykwitły cudowne kwiaty. Dzisiaj, zaledwie po 12 dniach, patrzymy w roześmiane, rezolutne, rozgadane twarze. Potrafią pięknie mówić, śmieją się i żartują, tak jakby nigdy nie miały problemów. I my rodzice, dzięki wspaniałemu rozluźnieniu, zmieniliśmy stosunek do życia...
Marzena Szczerbińska
Margonin 19.12.1998 r.
(Wyświetl oryginał)
-
Droga Pani Bernadeto,
Zawsze gdy myślę o terapii, na której byłam z synem, myślę o Pani jako o osobie, która nie robi podziału na dzieci zdrowe i dzieci, które są obciążone już chorobami. Kilka lat słyszałam, że wszystko już zrobiono. Moje dziecko używało języka niezrozumiałego dla otoczenia, a przecież teraz mówi wyraźnie i co ja jeszcze chcę. Cieszyłam się bardzo osiągnięciami Szymona w każdej dziedzinie, ale zawsze chciałabym mu pomóc, jeśli będzie taka możliwość, aby było jeszcze lepiej. To było powodem, że słysząc o możliwości leczenia jąkania bez długiego zastanawiania się chciałam z niego skorzystać. Gdy odjeżdżałam z Szamocina po wizycie u Pani, nie mogłam uwierzyć, że Szymon został zakwalifikowany. Widziała Pani jego napięcie i jego sztywne paluszki i wiedziała Pani, że będzie musiała więcej z nim popracować. Pani jednak nie wybiera tylko łatwych przypadków. Pani chce pomóc każdemu dziecku, które tej pomocy potrzebuje. Dziękuję za PANI WIELKIE SERCE.
Terapia jest rewelacyjna. Jechałam na nią z wielką nadzieją, ale też miałam dużo wątpliwości. Bałam się, że Szymon może nie poradzić sobie z ćwiczeniami. Dzisiaj już spokojniej patrzę w przyszłość. Wiem, że Szymon jest osobą sumienną i systematyczną, a Pani praca nad jego wymową przyniosła już cudowny skutek. Terapia przyniosła już płynność mówienia, nauczyła nas rozprężać się. Ćwiczenia te wykorzystuje cała moja rodzina. I co jeszcze bardzo ważne. Szymon ma ukończone 13 lat i przez wszystkie lata swego życia przespał tylko kilka nocy bez przerwy. Pił herbatki ziołowe, syropy (cały czas był pod kontrolą neurologa i psychologa), ostatnio brał już tabletki. Pomagało mu to zasnąć, ale nie usuwało problemu całkowicie. W nocy budził się i miał długie przerwy we śnie. W Margoninie pod koniec pierwszego tygodnia przesypiał już całe noce. Odstawiłam wszystkie leki i zioła. Szymon śpi do dzisiaj bez problemów. Ta terapia nie leczy tylko jąkania, ale także inne problemy osób jąkających się. Ponadto atmosfera na terapii jest miła, przyjemna i pomaga bardzo w pokonywaniu trudności. Cieszę się, że mogłam być jej uczestnikiem...
Alicja Tulińska
Luboń 20.07.1997 r.
(Wyświetl oryginał)